W pogoni za smakiem!

Witajcie kochani po krótkiej przerwie. Przerwa związana była z moim wyjazdem na urlop. Wybraliśmy Wyspy Kanaryjskie, ponieważ tylko tam było ciepło o tej porze roku. Fajnie złapać trochę słoneczka i odciąć się od internetu, makijażu i życia codziennego. Prawdopodobnie kilka najbliższych postów będzie nawiązywać do mojej wyprawy, i mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, ale na samym początku chcę podzielić się z Wami tym co jest mi bliskie, czyli smakiem. Jak już wiecie lubię kosztować najróżniejsze potrawy z danego miejsca w którym się znajduje. Tak też było w tym przypadku. Świeże ryby, owoce morza, mięso i przekąski. Wszystko tak różnorodne i smaczne w swojej prostocie, sprawiało mi ogromną radość. A do tego wolno płynący czas i słońce..... cóż więcej potrzeba, aby się zrelaksować. Mam też nadzieję, że w swoim czasie, odtworzę kilka prostych potraw, które i Wam przypadną do gustu. 
Dziś jednak chcę byście zobaczyli dania, których wcześniej nie jadłam. Co prawda miałam już okazję zjeść homara, i kilka różnych owoców morza, ale tutaj smakował zupełnie inaczej. Dla mnie to były zupełnie nowe odsłony. Wraz z przyjaciółmi wpadliśmy też na carpaccio, o którym często mówiliśmy, ale nikt z nas wcześniej nie miał okazji poznać jego smaku. Jak się później okazało mieliśmy okazję spróbować dwóch wersji carpaccio. Jedno tradycyjne wołowe a drugie z ośmiornicy. I powiem Wam że to drugie miało tak niesamowitą strukturę, że szkoda było je zjadać. Smak był totalnie wyjątkowy, soczysty i delikatny. Nie potrafię go opisać. Drugie danie, które utkwiło mi w pamięci to risotto z atramentem mątwy (cattlefish sepia) Przyznam się, że miałam lekkie obawy, ale po pierwszym kęsie wiedziałam że trafiłam w dziesiątkę. Możecie się śmiać, ale dla mnie to cudowne odczucia, gdy próbuję czegoś odkrywczego. Oprócz tak wyrafinowanych miejsc, odwiedzaliśmy knajpki zupełnie nie znane turystom. Małe lokalne miejsca, wyłącznie z tubylcami. Skromne i bardzo domowe. Trochę podstarzałe, bardzo urokliwe, z cudownymi domowo-lokalnymi smakami. Polecam takie miejsca wszystkim smakoszom. Dodam też, że nie powinniście bać się smaków. Na naszych wakacjach był też 12-letni chłopiec, który z ochotą próbował każdego najdziwniejszego dania. Trochę z obawą w oku ale też z cudownymi, szczerymi wypowiedziami na dany temat. Utkwiło mi w pamięci jedno zdanie. 
"Ten Kalmar smakuje jak opona o smaku szynki z kurczaka". Czyż nie cudowny opis? Podziwiam go za odwagę, ale też niesamowitą interpretację smaków. 
Przepraszam za chaotyczność mojego postu, ale tak na świeżo chciałam się z Wami podzielić nowymi doświadczeniami. Mam też nadzieję, że wszystko u Was dobrze. Ściskam i do następnego! 
Pozdrawiam!   









Komentarze

  1. Podróżowanie i poznawanie obcych smaków jest bardzo ekscytujące. Warto wiedzieć, że każdy kraj ma swoje ulubione potrawy, ale także produkty, które są prozdrowotne. Np. przyprawy, jeśli można przywieść z takiej podroży fajne przyprawy i później wkomponować je do naszych polskich potraw, to czemu nie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Blueberry! Wlasnie! Zgadzam się z Toba! Ja taka forme pamiątek uwielbiam, czyli przyprawy i podpatrzenie jakiegoś dania. Sprawia mi to przyjemność kiedy na produktach które posiadam w domu odtwarzam smaki z danego miejsca. Może jestem zakrecona ale ucze się caly czas, choc daleki mi do najlepszych. Wszystko w swoim czasie. Sciskam Cie serdecznie i zycze udanego wieczoru!

      Usuń
  2. Uwielbiam takie podróże, w których można spróbować lokalnej kuchni! Co do owoców morza fanką nie jestem, ale od czasu do czasu jakieś mule przyrządzę ;p Świetne zdjęcia potraw, wyglądają obłędnie :) Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochana! Co do zdjec to sie nie wypowiem bo tylko podróżuje z iPhone i tylko takie zdjecia ostatnio mam w zanadrzu. A co do smaków to wlasnie uwielbiam podróże ze smakiem i doszukuje sie ciekawostek ale tez uwielbiam prostotę lokalnej kuchni. Tym razem przywleklam do domu dwie proste przekąski i napewno je opublikuje. Co do owoców morza to nie jadam ich czesto a jeszcze cześciej gotuje. Nie jestem w tym dobra a i tez produkty nie sa takie jak w odpowiednich krajach. Pozdrawiam i miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tutaj i to zdjecie i dzisiaj..nie dam rady..Agus, WYBACZ! "Ni mogę"..a wiesz czemu? Wiesz!!! "Bierę" tylko słońce w tym przypadku, gorcy piasek do podgrzania dupska, żeby był powód ochłodzenia sie w wodzie..A reszta..niech tam..:-))) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wiem ze nie lubisz ale mysle ze bym cie na jedna rzecz skusiła !! ☀️😜☀️😜☀️😜

    OdpowiedzUsuń
  6. Same pyszności <3 U nas w Polsce raczej są krewetki mrożone. To nie to samo, co świeże. Krewetki mrożone często stają się gumowate, szczególnie jak są poddawane długotrwałej obróbce cieplnej. Bardzo lubię krewetki w cieście. Mniam.
    Kraje skandynawskie słyną właśnie z dań z owoców morza i ryb morskich. Kiedyś oglądałem program "Makłowicz w podróży" Pana Roberta Makłowicza (to mój ulubiony program), gdzie właśnie gotował smaczne dania z owoców morza, gdzie przebywał w krajach skandynawskich. U nas jeszcze górują kotlety schabowe, a szkoda, bo ryby i owoce morza są bardzo zdrowe.

    Serdecznie pozdrawiam,
    Patryk

    OdpowiedzUsuń
  7. A wiesz co? Masz racje co do owoców morza! Dlatego tez najlepiej smakują w miejscu gdzie sa wszędzie dostępne i świeże. Co do polskiej kuchni to uważam ze jest bardzo różnorodna i ciekawa choc zajmuje duzo czasu w przygotowaniu. Niemniej jednak chyba kazdy lubi rodzime potrawy i powinnismy je promować moim zdaniem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty