I ślubuję ci miłość wierność i uczciwość małżeńska...... Czyli jak pies z kotem mają się do związku idealnego.

Jesteście w związku? Idealnym związku? A może znacie takie pary? Według stereotypu, jaki serwuje nam świat, związek idealny powinien mieć odpowiedni wygląd, pasujący do wspaniałych wzorców z pierwszych stron gazet. Czyli mniej więcej tak. Facet odrobine starszy od swojej kobitki. O nie, nie!!!! Pierwszy ślub! Taki na 200 gości i co najmniej trzy suknie, w zawrotnych cenach! I podróż poślubna! Im bardziej egzotyczna, tym lepiej. A teraz czas na tego faceta. Więc wracamy do opisu. Napewno wyższy! Bez nadwagi i oczywiście zdrowy, zadbany i pracowity. Kobitka zaś. Śliczna, młoda i zgrabna. Cudowna matka, kucharka i kochanka. Oboje mają piękniutki domek z ogródkiem i fantastyczne, mądre dzieci. Chłopiec i dziewczynka, tak dla zasady. Wszystkie posiłki razem, wspólne wakacje i bajkowe święta. Cudowny obrazek! Ile takich par znacie w swoim życiu? A może Wy jesteście w takim związku? Jeśli tak to chylę czoła. A jeśli nie to znak, że sprawiedliwość jest na świecie i są jeszcze zwyczajni ludzie tacy jak ja. Czyli z humorami i gorszymi dniami. Co prawda, jestem przekonana, że każdy zasługuje na udany związek, bez względu na to czy spełnia wymogi, sprzedawane nam każdego dnia w mediach, ale, tak naprawdę, czy wszystko musi być idealne? Czy ta wizja doskonałego związku ma wpływ na nasze życie? Obawiam się, że trochę tak. Ale czy słynne jabłko, a raczej jego połówki są takie same? Nie na darmo mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają. A co za tym idzie, każdy ma prawo do własnego wyboru. Przecież wszyscy chcą być szczęśliwi, bez względu na okoliczności. A i kłótnie są w życiu potrzebne. Poznajemy się wzajemnie, i nawet zaczynamy rozumieć. Choć czasem nie ma szans na porozumienie, i jesteśmy jak ten przysłowiowy kot i pies to zawsze staramy się być blisko siebie. Na kogo taki pies by szczekał gdyby nie było kota? A kot na kogo by ostrzył pazury, żeby nie ten ujadający pies? Może to wszystko ma jakiś sens? Co o tym myślicie? My kobiety mamy też zaszczepioną opiekuńczość, ale czy wieczne usługiwanie, gotowanie i sprzątanie z uśmiechem na ustach nie robi krzywdy naszym facetom? Może przy takiej kobiecie facet nie odczuwa chęci rozwoju, staje się leniwy i stoi w miejscu? (Chyba, że zacznie doceniać ale....) A co jeśli facet nie dojrzał do związku i ciągle ucieka w świat swoich zabawek i przyjemności? Czy kobieta wtedy nie zaczyna zrzędzić, marudzić i strzelać fochy bo czuje się samotna i nie potrzebna? (A może cieszy się z wolnego czasu?) A co z facetem, który nadskakuje swojej królowej całymi dniami? Nie jest już królem??? Co robić? Uciekać? A co jeśli Twoim przeznaczeniem jest mężczyzna niższy o 30 cm, albo kobieta z pięciorgiem dzieci? Nie podejmiesz wyzwania, bo ludzie będą krzywo patrzeć? Poddasz się i stracisz swoją szansę na Twój idealny związek, tylko dlatego, że nie będzie taki jak chcieliby go postrzegać inni? Nie rób tego! Pamiętaj, że każdy ma prawo do miłości, bez względu na to, jakim jest człowiekiem. Dla Ciebie ktoś może być mało atrakcyjny, ale dla osoby zakochanej w nim, jest całym światem. Morał z tego taki, że związek idealny, nie koniecznie musi być idealny. Grunt, że nam jest dobrze. Czy żyjesz jak pies z kotem, albo jak zwykli przyjaciele, innym nic do tego. Ty tworzysz związek idealny dla siebie, nie dla innych, i to Wam ma być dobrze. To Ty (Wy) pracujecie każdego dnia nad swoim związkiem. Nie nam oceniać, jakie inni mają plany na przyszłość. Czy będą budować dom, a może wyłącznie zwiedzać świat. Czy spłodzą mnóstwo potomstwa albo kupią kota. To nie nasz biznes. Dbajmy o swoje związki, nie patrząc na innych. Słuchajmy swojego serca. Jeśli chcesz szykować kanapki mężowi, szykuj! Nie słuchaj tego co ma inna żona do powiedzenia. To Wasz układ! Nie chcecie mieć dzieci, to ich nie miejcie i nie słuchajcie tej rzewnej opowiastki o podaniu szklanki wody na starość. Dzieci nie powinny być traktowane jak opiekunki czy pielęgniarki. No sorry! Taka prawda! Liczy się wasz związek i jego wewnętrzna polityka, ot tyle. Bez względu na to jak postrzegają was inni, pozostańcie wierni swojemu układowi. Dopóki jest miłość, jest też siła! A co zrobić kiedy już przysłowiowy pies z kotem nie dają rady ze sobą? Wydrapać oczy, podgryźć gardło i uciec na drzewo? Chyba nieeeee. Bezpieczniej będzie poszukać wspólny mianownik. A jeżeli takowego zabraknie to..... Nie wiem co wtedy.... Ale czuję, że brnąć w coś co nie jest już naszym idealnym związkiem nie ma większego sensu. To jak dwoje w łodzi. Każdy ma wiosła, ale chce płynąć w inną stronę, co powoduje stanie łodzi w miejscu, albo kręcenie się w kółko bez celu.

Komentarze

  1. Bardzo podoba mi sie ten wpis,z zycia wziete.Widac ze jestes madra osoba.Czytam codziennie twoje wpisy czyta sie je szybko i z cikawoscia co bedzie nastepnego dnia.Pozdrawiam i czekam na wiecej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Madzia, dziękuje Ci bardzo! Twoje slowa dodają mi skrzydel. Nie wiem czy jestem mądra ale staram się pisać tak jak czuję i każdego dnia walczę, ze swoimi słabościami a pisanie to taka mała terapia dla mnie. Jestem też otwarta na propozycje tematow, które chcetnie rozwine, na tyle ile bede potrafić. Pozdrawiam Cię bardzo cieplo i życzę samych radosnych chwil, nawet jak bywają czasem szare.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najgorsze to chyba są te związki "udawane"- na pokaz. I nie mówię tutaj o "gwiazdach" typu Angelina Jolie i Brad Pitt którzy na każdym kroku pokazywali jaką to są idealną parą, którym szary człowiek zazdrościł tego bijącego na każdym kroku szczęścia a którzy właśnie biorą rozwód. Mówię o zwykłych ludziach, sąsiadach czy o bliskich znajomych którzy mają swoje problemy, odmienne zdania na różny temat czy po prostu inne charaktery. Którzy za zamkniętymi drzwiami żyją właśnie jak ten pies z kotem a gdy przychodzi do spotkania w gronie rodziny czy znajomych zaczynają odgrywać swoje role. Idealnej żony, pani domu, najlepszej kucharki czy matki i najwspanialszego kochającego męża, ojca, który umie wszystko (od wbicia gwoździa po naprawę samochodu).

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz racje! Nie ma nic gorszego jak obłuda i okłamywanie samych siebie, nie zwracając uwagi na to, że przedstawienie robi się nudne i widownia coraz mniejsza. Biedni i samotni, tak naprawdę. Strasznie to przykre!!!! Ale dzieki temu, my możemy dostrzegać pozytywy w naszym życiu, ciesząc się z bycia sobą, i nie stresować, ze zapomnimy tekstu wyuczonego dla innych na pamięć!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zaryzykuje, z dwójką dzieci i facetem niższym o..30 cm? Szczęscie, że nie 1 m..;-) :-))) hihihihihiiiii.. Tak, Agnes, związki są dla nas a nie my dla związków. My je tworzymy,bo chcemy, albo..Mała refleksja..Nie wszystko jest takie proste, jak piszesz..budujmy, weryfikujmy, walczmy..Myslę, że do tego tez trzeba miec siłę, nie tylko miłosć, jesli związek z jakiegoś powodu nie "trybi". Co powiemy o tzw. "toksycznej miłości" , która niby jest..a niszczy? Czasami wmawiamy sobie, że nasze relacje są OK, tylko czas lub inne czynniki zdewaluowały nieco charakter..ale jeśli przestajemy sie rozwijac, razem , czy osobno, to znak, że warto zatrzymać się i odpowiedziec sobie na pytanie, czy...jak..i dlaczego..? Najważniejsze jest, byc zgodynym ze sobą! bez względu na to, czy jestes w związku i dotyczy to twojego partnera, Was, czy tylko Ciebie! Bo jesli to i TA miłość, to wybory i decyzje ZAWSZE TRAFNE! <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty