A za drzwiami....... czyli zdejmij buty jak się wkradasz w cudze życie.

Zdarza się, że oceniamy kogoś bez jakichkolwiek informacji na jego temat. Bywa też, że mamy informacje i nachodzi nas wielka ochota, żeby udzielać swoich rad. Pytanie jednak brzmi. Czy ktoś nas prosił o te rady? Jeśli tak, to w porządku, ale gdy nie prosił, to co wtedy? Myślicie, że mamy prawo, wchodzenia w butach w czyjeś życie, bez pytania? Tak naprawdę, nie wiemy co kryje się za drzwiami jego duszy. Nie wiemy jakie ma uczucia i emocje związane z daną sytuacją w jego życiu. Nasunął mi się przykład z poprzedniego postu. Mam na myśli związek bezdzietny. Czy to ładnie dawać komuś pouczenia, że powinni mieć dzieci nie znając prawdziwej przyczyny, dlaczego ich nie mają? Czy miło jest komentować kogoś, że w bardzo szybkim czasie układa sobie nowe życie po rozstaniu z wieloletnim partnerem? Czy miło jest mowić komuś, że ma wiecznie depresję, nie mając ku temu powodów? Nie znamy jego sytuacji wewnętrznej, ukrytej za pancernymi drzwiami. Lub na siłę wyciągać kogoś z żałoby, nie zdając sobie sprawy, że każdy musi mieć swój własny czas na to, by się oswoić z tym i nauczyć życia na nowo? Bez względu na to czy to jest rok, a może pięć lat. Starajmy się nie być taką ciocią dobrą radą, gdy nas o to nikt nie prosi. Takim zachowaniem możemy wyrządzić więcej krzywdy niż nam się wydaje. Nie myślcie też, że ja jestem doskonała, bo nie jestem. Sama często wylecę z jakąś gafą, a później mi bardzo głupio za mój niewyparzony jęzor. Pracuję nad tym, a nie jest łatwo. Ale wiem, że lepiej być dobrym przyjacielem i wsparciem dla kogoś, gdy tego potrzebuje, niż być tą przemądrzałą ciotką, która zjadła wszystkie rozumy, włącznie ze swoim. Miałam w swojej rodzinie taką ciotkę (autentyczna) Ona zawsze wszystko wiedziała najlepiej. Odpowiedzi już znała, przed zadaniem pytania. Była tak męcząca, że nikt nie chciał z nią rozmawiać. Ale ona tego i tak nigdy nie zauważała. Wiec, zastanówmy się, zanim udzielimy komuś rady, albo damy wykład jak powinien żyć. Czasem lepiej nie mówić nic, niż zalać kogoś potokiem zbędnych słów. A co z tymi, których nie znamy? Pewnie nic. Bo skoro ich nie znamy to co można im powiedzieć. Nic! Można wyłącznie obserwować. Ja tak często robię. Nie jakoś złośliwie i nie aby obgadać, ale fajnie tak czasem usiąść i przyglądać się ludziom popijając kawkę w jakimś fajnym miejscu. Jedni biegną spóźnieni, inni włóczą się bez celu. Przy fontannie widać zmęczoną mamę z dwójka maleńkich urwisów uciekających w dwóch różnych kierunkach, i można spotkać mężczyznę kupującego kwiaty u radosnej kwiaciarki. W oddali usłyszeć kłótnię, chyba zakochanych małolatów. A za rogiem widać uroczą parę staruszków, siedzących na ławce, dokarmiających gołębie, uśmiechają się do siebie. Czy to nie jest piękne? Historia za historią, której tak naprawdę nie znamy. Pamiętajmy tylko o jednym, by zawsze ściągać buty zanim wejdziemy do ich świata.

Komentarze

  1. Właśnie Taka Jesteś!! "Niewidzialną Dobrą Ręką"!!! Wspierasz nie oceniając!! To jest PIĘKNE! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myślę, że w naszym przypadku wsparcie jest odczuwalne w obie strony.Więc co tu dużo pisać.....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty